Zanieczyszczenie środowiska i związane z nim zagrożenia to jedno z wielkich wyzwań współczesnego świata, już teraz zbierające pokaźne żniwo.
Szacuje się, że w roku 2015 około 9 milionów przedwczesnych śmierci (czyli około 16% globalnej liczby zgonów) było skutkiem chorób związanych z zanieczyszczeniem.
Jest to 15-krotnie więcej niż suma ofiar wojen i innych form przemocy w tym samym roku.
Problem jest zatem niewątpliwie palący, a jednak zaskakująco powszechnie lekceważony i traktowany z pobłażaniem.
Co gorsze, jest to również problem narastający.
Zanieczyszczenie gleb i powietrza oraz narażenie na chemikalia stosowane w przemyśle i rolnictwie notują wzrost, napędzane niekontrolowanym rozrostem miast, wzrostem popytu na energię, rosnącym użyciem insektycydów i herbicydów, rozwojem przemysłu i wydobycia oraz wysokim zużyciem benzyny w transporcie.
Za lwią część zgonów związanych z zanieczyszczeniem środowiska odpowiadają choroby niezakaźne, które zwykliśmy nazywać cywilizacyjnymi – schorzenia układu krążenia, udary, nowotwory, choroby płuc.
Giną najmłodsi (szczyt śmiertelności w wieku poniżej 5 lat) i najstarsi (najczęściej po 60 roku życia).
Jak dotąd udało się ograniczyć jedynie te rodzaje zanieczyszczeń, które rugowano w ramach wieloletniej walki z biedą, zapewniając dostęp do czystej wody i poprawiając jakość powietrza w gospodarstwach domowych poprzez zastępowanie starych pieców i palenisk bezpieczniejszymi odpowiednikami.
Była to niewątpliwie tytaniczna praca, która uratowała wiele ludzkich istnień, choć wciąż z powodu brudnej wody i złej jakości pieców corocznie umierają tysiące.
Geografia zanieczyszczeń
Pogarszanie jakości środowiska może nie być oczywiste dla kogoś mieszkającego w Europie, nawet jeśli wielu naszych krewnych zmarło na wymienione powyżej choroby niezakaźne lub na nie cierpi.
Kraje wysoko rozwinięte od lat wprowadzają regulacje prawne chroniące środowisko i zakazują stosowania różnych niebezpiecznych substancji (przykładem jest niedawny zakaz stosowania popularnego fungicydu – chlorotalonilu).
Najbardziej brudne gałęzie przemysłu (takie jak produkcja chemiczna, produkcja pestycydów czy stali), przeniosły się w związku z tym w znacznej mierze do krajów o średnim i niskim dochodzie, które oprócz taniej siły roboczej oferują bogatym kontrahentom słabe regulacje w zakresie ochrony pracowników i środowiska.
Rezultatem bywają katastrofy w rodzaju eksplozji fabryki pestycydów w Bhopalu (Indie) w 1984 roku, której skutkiem były tysiące zabitych i rannych.
Kwitnie również handel niebezpiecznymi substancjami i odpadami (np. azbestem czy odpadami chemicznymi) – w praktyce oznaczający eksport zanieczyszczeń i związanych z nimi problemów zdrowotnych wprost do krajów, które są najgorzej przygotowane do poniesienia tych dodatkowych kosztów.
W rezultacie 92% śmiertelności wywołanej skażeniem środowiska ma miejsce w krajach o niskim i średnim dochodzie.
W roku 2015 największe liczby zgonów związanych z zanieczyszczeniem notowano w południowo-wschodniej Azji (wliczając Indie, 3.2 miliona) i w regionie zachodniego Pacyfiku (wliczając Chiny, 2.2 miliona).
Najwyższy odsetek (w przeliczeniu na wielkość populacji) przedwczesnych śmierci i chorób związanych z czynnikami środowiskowymi zaobserwowano natomiast w biednych krajach Afryki subsaharyjskiej.
Rachunek ekonomiczny
Paradoksalnie wiele wskazuje na to, że kraje te, pozwalając na zanieczyszczenia w imię rozwoju ekonomicznego, nie tylko poświęcają życie i zdrowie swoich obywateli, ale również wykonują błędny rachunek zysków i strat na poziomie stricte finansowym.
Podczas gdy przemysł cieszy się zyskami, państwowe instytucje zdrowia publicznego ponoszą koszty leczenia ciężkich, przewlekłych chorób oraz opieki nad niepełnosprawnymi i dziećmi z problemami rozwojowymi, zaś gospodarka musi radzić sobie z ubytkiem siły roboczej i spadkiem produktywności.
Koszty te, w przeciwieństwie do konkretnych pieniędzy, które trzeba włożyć w ochronę środowiska, są jednak dość trudne do oszacowania, często bywają niedoceniane lub pomijane, a niejednokrotnie omawianych problemów w ogóle nie łączy się w dyskursie publicznym i politycznym z jakością środowiska.
W wielu krajach nie gromadzi się danych pozwalających na prowadzenie racjonalnej kalkulacji zysków i kosztów.
Wydatki są jednak znaczne. Autorzy raportu szacują, że leczenie chorób wywołanych zanieczyszczeniem powietrza stanowiło 3.5% wydatków na ochronę zdrowia w krajach o wysokim dochodzie (w 2013 roku było to około 100 miliardów dolarów).
Sri Lanka, jedyne państwo o niskich dochodach, dla którego dostępne są odpowiednie statystyki, poświęca na te same wydatki aż 7.4% budżetu zdrowotnego.
Koszt utraty produktywności związanej z zanieczyszczeniem środowiska w krajach o średnich i wysokich dochodach szacuje się na ponad 53 miliardy dolarów (dane z 2015 roku).
Trudniejszy jest rachunek korzyści, które można osiągnąć wprowadzając odpowiednie rozwiązania.
Tu jednak z pomocą mogą przyjść doświadczenia krajów o wysokich dochodach, które mają już za sobą okres burzliwej industrializacji.
Na przykład wycofanie benzyny ołowiowej w USA w roku1975 (którą to decyzję amerykański przemysł próbował obalić na drodze sądowej) zaowocowało po około dekadzie wyeliminowaniem zatrucia ołowiem w wieku dziecięcym i spadkiem średniego stężenia ołowiu we krwi obywateli amerykańskich o 90%.
Dzięki tej decyzji dzieci urodzone w USA po roku 1980 wykazują inteligencję większą o 2-5 punktów IQ niż te, które doświadczyły neurotoksycznego działania ołowiu.
Dobroczynne skutki ekonomiczne, takie jak wzrost produktywności, można zaś przeliczyć na realne miliardy.
Wymierne skutki poprawiania dostępu do czystej wody pitnej i kanalizacji obejmują m.in. rozwój turystyki i większe możliwości edukacyjne dla dzieci.
Ograniczanie zanieczyszczenia powietrza poprzez rozwój czystej energetyki nie tylko poprawia zdrowie, przyczynia się także do redukcji emisji gazów cieplarnianych, zaś rozwój czystego transportu w miastach zmniejsza m.in. ryzyko astmy u dzieci i problemów naczyniowych oraz cukrzycy u dorosłych.
(nie)Sprawiedliwość społeczna
Standardowe rachunki ekonomiczne nie pokazują wszystkiego.
Duży odsetek zgonów związanych z różnymi rodzajami zanieczyszczeń notuje się w grupie 65+, nie uwzględnianej w obliczeniach produktywności.
Niedoceniana bywa również wykonywana nieodpłatnie praca gospodyń domowych, w tym praca opiekuńcza nad członkami rodziny cierpiącymi na choroby cywilizacyjne.
Ponadto, czyste środowisko niejednokrotnie traktowane jest jak towar luksusowy, dostępny dla dobrze sytuowanych (i to pomimo iż, jak wskazują autorzy, czyste środowisko dla wszystkich może być „opłacalne” również na poziomie ekonomicznym).
Gros ekonomicznych i zdrowotnych kosztów zanieczyszczeń ponoszony jest przez biednych nie tylko na poziomie międzynarodowym: także w krajach bogatych osoby gorzej sytuowane i ubogie społeczności częściej narażone są na ekspozycję na szkodliwe czynniki.
W Stanach Zjednoczonych to biedniejsi obywatele mieszkają np. w okolicy zajezdni autobusowych lub szkodliwych fabryk (m.in. tzw. „Cancer Alley” w Luizjanie, gdzie na 85-milowym odcinku wzdłuż Mississipi 125 firm prowadzi produkcję petrochemiczną), piją wodę skażoną przez wydobycie uranu (kopalnie na ziemiach Indian Navajo), pracują z toksycznymi pestycydami (większe narażenie na pestycydy fosforoorganiczne, np. paration, wśród robotników rolnych pochodzenia latynoskiego).
Ludzi tych łączy słaba pozycja ekonomiczna, a często również słabe wykształcenie, co przekłada się na nikłą sprawczość polityczną.
Wielu z nich to nielegalni imigranci, którzy nie protestują przeciwko złym warunkom życia i pracy w obawie przed deportacją.
Główne przyczyny zaniedbań w polityce dotyczącej zanieczyszczeń środowiska
Działania na rzecz zapobiegania zanieczyszczeniu środowiska wdrażane są opornie z wielu przyczyn, wśród których znajduje się nie tylko obojętność na los słabych, ale też czynniki natury systemowej.
Są to między innymi następujące kwestie:
- Rozpowszechnione przekonanie, że zanieczyszczone środowisko i związane z nim choroby to cena, jaką trzeba zapłacić za ekonomiczny rozwój. Pogląd ten wyznawany jest na całym świecie i na wszystkich szczeblach drabiny społecznej, pomimo tego, że wiele strategii opracowanych, przetestowanych i wdrożonych w krajach bogatych mogłoby zostać w powodzeniem zaadaptowanych na potrzeby krajów o średnim i małym dochodzie. Dzięki nim regiony te mogłyby podążyć lepszą ścieżką rozwoju i uniknąć ekologicznej dewastacji. Ostatni Plan Pięcioletni przyjęty przez Chiny (w którym wyznaczono cele związane z ochroną środowiska) oraz programy poprawy jakości powietrza przyjęte w New Delhi, Ułan Bator i stolicy Meksyku, zdają się sygnalizować zmianę tego nastawienia.
- Rozproszenie kompetencji związanych ze zdrowotnymi skutkami zanieczyszczenia i ochroną środowiska w krajowych ciałach decyzyjnych. W wielu krajach odpowiedzialność za te problemy przepada gdzieś na łączach pomiędzy ministerstwami zdrowia i środowiska, a także innymi agencjami rządowymi. Skutkiem bywa nie tylko brak skoordynowanej polityki krajowej, ale też nieobecność tego tematu w działalności badawczej i zaniedbywanie go na uczelniach medycznych.
- Niedostatecznie szeroki zakres pomocy międzynarodowej. Instytucje udzielające wsparcia biedniejszym krajom zostały ukształtowane przez historyczne doświadczenie odbudowy globalnego porządku po II Wojnie Światowej. Świat zrujnowany przez wojnę skupiał się na innych celach – zmniejszeniu ubóstwa, śmiertelności niemowląt, walce z chorobami zakaźnymi. W tak zakreślonych ramach odniesiono spore sukcesy, niestety nowe i nieprzewidziane wyzwania bywają lekceważone.
- Silny opór grup interesów na poziomie krajowym i międzynarodowym. Na świecie nie brakuje ludzi i instytucji zdolnych, w pogoni za zyskiem, do kwestionowania ustaleń naukowych i świadomej dezinformacji, oraz paraliżowania wysiłków legislacyjnych zmierzających do wprowadzenia i egzekwowania polityk ochrony środowiska takich, jak bardziej restrykcyjne normy czy system podatków opartych na zasadzie „zanieczyszczający płaci”.
Brak woli politycznej w sprawie tak istotnej jak ludzkie zdrowie i życie może budzić zrozumiałą frustrację i oburzenie, zwłaszcza w środowisku naukowym. Ostatnie postępy w technikach pomiarowych (m.in. obrazowanie satelitarne) dały nam bezprecedensowe możliwości śledzenia na bieżąco stanu zanieczyszczenia środowiska i identyfikacji zagrożeń.
Wieloletnie badania epidemiologiczne przyczyniły się do lepszego zrozumienia roli, jaką w licznych chorobach niezakaźnych dzieci (m.in. astma, rak, upośledzenie rozwoju układu nerwowego) i dorosłych (choroby serca, udary, przewlekła obturacyjna choroba płuc, rak) odgrywa ekspozycja na zanieczyszczenia.
Wiedza naukowa jest oczywiście niepełna, a dane nie zawsze dają pełny obraz sytuacji – zwłaszcza tam, gdzie ich zbieranie jest zbyt drogie jak na możliwości chudego państwowego budżetu.
Jednak narzędzia i informacje, którymi już dysponujemy, dają nam zdecydowanie wystarczające powody i możliwości do działania.
To walka, którą możemy wygrać wszyscy.
Powyższy tekst został opracowany przez Agatę Malinowską na podstawie opracowania komisji medycznego periodyku The Lancet d.s. zanieczyszczeń i zdrowia (The Lancet Comission on pollution and health), opublikowanego w The Lancet w 2018 r.
Mgr Agata Malinowska jest doktorantką w Instytucie Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk.
Źródło: naukadlaprzyrody.pl