GospodarkaPrzemysłŚrodowisko

Branża tekstylna, a postępująca degradacja środowiska naturalnego

Branża tekstylna

Największa wyspa śmieci na Pacyfiku ma powierzchnię pięć razy większą, niż Polska.

Pływający smutny zrzut konsumpcyjny składa się z blisko 2 trylionów kawałków tworzyw sztucznych.

To jest po 250 sztuk plastikowych kawałków na każdego mieszkańca Ziemi. Wielkość, struktura, przeznaczenie od wyboru, do koloru.

Pamiętajmy też, że ta pływająca wyspa to niejedyny odpadowy twór unoszący się na wodach naszej Planety.

Co jeszcze zatruwa środowisko?

Jednym z największych trucicieli nas i Matki Ziemi jest produkcja tekstyliów.

Tylko przemysł paliwowy niszczy naszą planetę bardziej. W każdej sekundzie na wysypiskach śmieci całego świata zrzucana jest pełna ciężarówka tekstyliów.

Dotyczy to także naszego kraju. Już w r. 2014 Polska generowała 261 tysięcy ton odpadów tekstylnych rocznie, zajmując niechlubne pierwsze miejsce wśród krajów europejskich.

Według statystyk GUS prawdziwy polski boom odzieżowy nastąpił dopiero w r. 2016.

Zanotowano wówczas ponad 15% wzrost sprzedanej odzieży.

Wygląda bardzo źle, a prognozy zdają się być jeszcze gorsze.

Według raportu Boston Consulting Group i Global Fashion Agenda do r. 2030 produkcja odzieży ma wzrosnąć o 60%. To nie wróży świetlanej przyszłości.

Branża odzieżowa to nie tylko problem z odpadami, to także ekologiczna zmora produkcyjna. Do użycia jednego t-shirta zużywa się ok. 2700 l wody i 100 g chemikaliów. Aby powstała jedna para dżinsów, potrzebne jest 0,5kg środków chemicznych i ponad 15 000 litrów wody (to osiemnastoletni zapas dla jednego człowieka).

Problem przemysłu tekstylnego sięga dużo dalej, niż zużycie wody i generowanie odpadów.

Produkcja bawełny pochłania 16% chemikaliów owadobójczych gospodarki światowej i emituje więcej CO2, niż całe lotnictwo cywilne.

Indyjska rzeka Jamuna zasilająca Ganges jest płynącym koktajlem chemicznym pokrytym gęstą, toksyczną pianą.

Normy bezpieczeństwa są w niej przekroczone 100 tysięcy razy.

W jej wodach wymarło całe życie.

Przyczyną wyniszczenia tej i innych rzek jest zrzut toksycznych ścieków z fabryk tekstylnych, których produkty sprzedawane są w Europie i Ameryce. Film „The True Cost” bezlitośnie obnaża destrukcyjne działania branży modowej.

W krajach rozwijających się odzież produkowana jest kosztem zdrowia i życia ludzi, a także natury.

Bez wątpienia ma negatywny wpływ na życie ludzi na wszystkich kontynentach.

Czy ekorozwiązania wpłyną na poprawę stanu środowiska naturalnego?

Firmy odzieżowe nieustannie poszukują ekorozwiązań produkcyjnych, co może dawać nadzieję na poprawę sytuacji.

Musimy jednak pamiętać, że głównym problemem jest ciągłe zwiększanie produkcji.

Zastosowanie najbezpieczniejszych włókien i technologii nie rozwiąże problemu trucia natury, czyli nas samych.

Przemysł włókienniczy pochłania miliony litrów wody i tony chemikaliów, generuje toksyczne ścieki i potężne ilości odpadów, emituje więcej CO2, niż całe lotnictwo cywilne.

Te zatrważające dane i prognozowany 60-procentowy wzrost produkcji odzieży nie pozostawiają wątpliwości, że Zero Waste i Less Waste stają się koniecznością wobec postępującej degradacji środowiska naturalnego.

Wpływ konsumpcji na degradację środowiska

Nie ulega wątpliwości, że przyczyną degradacji środowiska naturalnego jest (bezpośrednio, lub pośrednio), masowa konsumpcja.

Rosnące szybko potrzeby konsumpcyjne, dodatkowo stymulowane przez intensywną reklamę, rodzą potrzebę nieustannego produkowania dóbr i to na ogół w coraz większej ilości.

A wzrost produkcji oznacza zwiększone zapotrzebowanie na naturalne zasoby Ziemi, gromadzenie się szkodliwych odpadów poprodukcyjnych itp. Na tym sprawa się jednak nie kończy.

Bowiem wytworzone produkty zostają skonsumowane, a jednym z efektów konsumpcji są ogromne masy pokonsumpcyjnych odpadów równie szkodliwych, jak poprodukcyjne.

Warunkiem zahamowania negatywnych procesów degradujących środowisko naturalne i pogarszających jakość życia człowieka są przede wszystkim istotne zmiany w sferze konsumpcji.

I nie chodzi tu o całkowite ograniczenie konsumpcji, ale o taką modyfikację, aby jej zewnętrzne, negatywne efekty były możliwie małe. Warunkiem jest jednak ekologizacja konsumpcji.

Wyrazem ekologizacji konsumpcji jest ekokonsumcja, zwana także zieloną konsumpcją.

Jakkolwiek w skali świata ekokonsumpcja jest jeszcze zjawiskiem marginalnym, jednak wykazuje dużą dynamikę rozwoju, co należy uznać za bardzo pozytywną tendencję, przyczyniającą się do racjonalizacji nie tylko konsumpcji, ale także całej sfery gospodarowania.

Nasze działania, ludzi pozornie niemających wpływu na losy świata, mogą coś zmienić.

Codzienne wybory każdego z nas mają potężne znaczenie.

Ograniczenie zakupów i zminimalizowanie generowania odpadów (wszystkich, bez wyjątku) są siłą, która znacznie wpłynie na poprawę kondycji Naszej Matki Ziemi.