EkologiaGospodarkaKlimatNaturaPrzemysłPrzyrodaŚrodowisko

Wirtualny szczyt klimatyczny Joe Bidena przeszedł do historii

Wirtualny szczyt klimatyczny Prezydenta Joe Bidena

Wirtualny Szczyt Klimatyczny organizowany przez USA dobiegł końca.

Z Joe Bidenem, jako gospodarzem przemawiającym z Białego Domu odbyło się w czwartek i piątek wirtualne spotkanie przywódców 40 państw poświęcone walce z niebezpieczną zmianą klimatu na Ziemi.

Z uwagi na pandemię spotkanie ponad 40 przywódców z całego świata odbywało się w formie online, a większość czasu zajęły nagrane wcześniej przemówienia polityków.

Wiadomo było, że nie będzie to szczyt przełomowy.

Co nie znaczy, że nie był potrzebny, rok 2021 może być bowiem kluczowy, jeśli chodzi o walkę ze zmianami klimatu.

Na wideotelekonferencji amerykański prezydent zapowiedział, że USA zredukują do r. 2030 emisje gazów cieplarnianych o 50–52% w porównaniu z r. 2005.

Liderzy pozostałych krajów, największych emitentów, złożyli podobne deklaracje.

Największy z nich, tj. Chiny odpowiedzialne za 28% światowych emisji, ustami Xi Jinpinga zapowiedziały redukcję do r. 2060 do poziomu net-zero, czyli takiego, w którym gazy (głównie dwutlenek węgla) są w całości przechwytywane i magazynowane tak, by nie dostawały się do atmosfery.

I nawet prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, który sekundował Trumpowi w kwestionowaniu ludzkiej działalności jako sprawczyni zmian klimatu, na szczycie oświadczył, że jego kraj zamierza osiągnąć net-zerowy poziom emisji do r. 2050.

Duży szczyt, mało konkretów

Tajemnicą poliszynela jest, że to, co najważniejsze na szczytach i spotkaniach politycznych zwykle dzieje się poza kamerami, mikrofonami i czujnym okiem przedstawicieli mediów.

Nie w wypełnionych po brzegi pokojach konferencyjnych, a nawet podczas publicznych przemówień światowych przywódców. Najważniejsze zwykle są bowiem kuluary.

W tym roku, z uwagi na pandemię, spotkania kuluarowe nie były rzecz jasna możliwe.

Nie można więc było liczyć na to, że podczas spotkania kilkudziesięciu światowych przywódców zapadną decyzje, których wcześniej trudno by się było spodziewać.

Ta najważniejsza i najczęściej przebijająca się do mediów deklaracja dotyczyła złożonego nieoficjalnie jeszcze przed rozpoczęciem szczytu zobowiązania Stanów Zjednoczonych do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do roku 2030 o ponad połowę w stosunku do poziomu z roku 2005.

Zmierzamy do tego jako naród i możemy to zrobić, jeśli podejmiemy działania w celu budowy gospodarki, która będzie nie tylko lepiej prosperująca, ale także zdrowsza, bardziej sprawiedliwa i czystsza dla całej planety, powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden.

Stanowisko USA wobec porozumienia paryskiego

Telekonferencja była potwierdzeniem radykalnej zmiany polityki USA, które za kadencji Prezydenta Trumpa wycofały się z porozumienia paryskiego.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen komplementowały Bidena za ponowne objęcie w tej sprawie roli globalnego przywódcy.

Prezydent nie powiedział tym razem, jak dokładnie Ameryka zamierza osiągnąć deklarowane zmniejszenie emisji.

Według Białego Domu planuje się przejście energetyki na czyste, wolne od węgla źródła energii do roku 2035, radykalną redukcję emisji paliw z samochodów, zwiększenie efektywności paliwowej pojazdów oraz wyposażenie domów w bardziej energooszczędne systemy ogrzewania.

Joe Biden przypomniał, że w zgłoszonym z jego inicjatywy do Kongresu projekcie ustawy o naprawie infrastruktury przewiduje się m.in. bodźce dla zwiększenia produkcji e-samochodów, budowy stacji ich ładowania oraz modernizację sieci przesyłania energii elektrycznej.

Globalne przywództwo USA pod rządami Bidena stwarza nadzieję, że jego przykład zmobilizuje innych do podobnych działań.

Ameryka nie jest jednak zjednoczona w sprawie zmian klimatu i sama wcale nie gwarantuje, że zrealizuje ambitny cel redukcji emisji o połowę za dziewięć lat.

Jeżeli kierownictwo kraju nie pozostanie do r. 2030 w rękach demokratycznego prezydenta i Kongresu, polityka przechodzenia na „zieloną” gospodarkę, odnawialne i czyste źródła energii prawdopodobnie nie będzie kontynuowana.

Deklaracja Stanów Zjednoczonych jest jednak istotna nie tylko z powodów klimatycznych.

Choć te z pewnością dla obecnej administracji są ważniejsze, niż dla administracji poprzednika.

Dla Joe Bidena szczyt klimatyczny to jedna z pierwszych okazji na pokazanie zmiany kursu polityki amerykańskiej w ważnej sprawie.

USA starają się odzyskać światowe przywództwo w walce z globalnym ociepleniem.

Jedną z pierwszych decyzji podjętych przez nowego prezydenta było ponowne dołączenie do Porozumienia Paryskiego, o czym przypomniał w czwartek na inauguracji szczytu.

Udział w Szczycie Klimatycznym jest ważny nie tylko z powodu szczerej chęci poprawy stanu środowiska naturalnego.

Tej przecież światowym przywódcom z zasady odmawiać nie można.

Chwilę po Joe Bidenie wystąpili też tacy przywódcy jak prezydent Rosji Władimir Putin czy prezydent Chin Xi Jinping.

To włodarze krajów na co dzień mocno skłóconych z USA i raczej unikających bezpośredniej konfrontacji.

Świadczy to także o randze politycznej szczytu.

Zresztą, może i na tym polegał sukces wirtualnego formatu, że mimo pozornego wspólnego uczestnictwa można było zachować jednak polityczny i dyplomatyczny dystans.

Ale jednak w nim wziąć udział.

Klimat ponad wszystko

Dzięki temu można też było skupić się na tym, co dla wszystkich powinno być najważniejsze: ratowaniu podążającej nieuchronnie w stronę katastrofy klimatycznej planety.

Niedługo po Bidenie deklarację złożył Xi Jinping, który zapowiedział, że Chiny zaczną stopniowo zmniejszać zużycie węgla w latach 2026-2030.

Chiny są największym emitentem CO2 na świecie, więc każdy głos płynący z Chin jest na wagę złota.

Według zapewnień swojego przywódcy Chiny osiągną stan równowagi między emisją dwutlenku węgla, a jego wchłanianiem przez atmosferę, do roku 2060.

Mniej konkretów padło z ust Władimira Putina, który zasugerował jedynie, że Rosja jest gotowa rozważyć preferencje dla firm zagranicznych zainteresowanych działalnością w sferze ekologii i inwestujących w czyste technologie.

O staraniach i ułatwieniach w sektorze klimatycznym mówił też sporo premier Indii Narendra Modi.

Podkreślał on, że kraj stawia na czystą energię i dąży do pozyskiwania 450 gigawatów mocy z odnawialnych źródeł energii.

Tu o konkretach również mówić trudno, bo Modi powtórzył właściwie to, co mówił już od dłuższego czasu.

Indie zaapelowały za to do najbardziej uprzemysłowionych państw świata o przeznaczanie nawet 100 mld dolarów rocznie na wsparcie dla biedniejszych w zakresie polityki środowiskowej.

Wcześniej „Wall Street Journal” sugerował, że niektóre kraje rozwijające się prawdopodobnie wykorzystają szczyt, by wezwać te bogatsze do pomocy w finansowaniu wysiłków w zmniejszaniu emisji.

Brazylia, sceptyczna wobec ambitnych celów klimatycznych, zażądała od administracji Bidena miliarda dolarów w zamian za ograniczenie wylesiania o 40%.

Ku małemu zaskoczeniu ogłosiła też, że osiągnie neutralność klimatyczną do roku 2050, czyli dziesięć lat wcześniej względem poprzednich deklaracji.

Zaskoczeniu, bo rządzona jest przez podejmującego kontrowersyjne decyzje o wycince Puszczy Amazońskiej Jaira Bolsonaro.

Polska na szczycie klimatycznym była też reprezentowana

Głos podczas szczytu zabrał też prezydent Polski Andrzej Duda.

Duda mówił o polskiej perspektywie transformacji energetycznej i spojrzeniu na kwestię zmian klimatu nie tylko z perspektywy kraju nad Wisłą, ale całej Europy Środkowo-Wschodniej.

Jeszcze przed szczytem tłumaczył, że Polska nie jest w stanie szybko osiągnąć zerowej emisji CO2 i że potrzebuje okresu przejściowego.

W tym czasie podstawą ma być gaz ziemny.

W przyszłości zaś alternatywę dla odnawialnych źródeł energii ma stanowić energetyka jądrowa.

W trakcie wystąpienia Duda zwracał uwagę, że Polska postawiła za to m.in. na elektromobilność.

Prezydent podczas czwartkowego śniadania prasowego zorganizowanego w związku z szczytem klimatycznym, podkreślał satysfakcję z tego, że dla mocarstwa gospodarczego, jakim są Stany Zjednoczone, ochrona klimatu jest dziś tematem ważnym.

Wskazywał, że do tej pory USA, podobnie jak inne potęgi gospodarcze, były wstrzemięźliwe, jeśli chodzi o wyznaczanie ambitnych celów ochrony klimatu.

Wyraził też satysfakcję, że Polska została zaproszona do grona 40 państw świata, które wezmą udział w szczycie, co zdaniem prezydenta pokazuje, że jesteśmy postrzegani jako „państwo, które w jakiś sposób organizuje życie Europy Centralnej”.

Przypomniał, że w ciągu ostatnich dni konsultował się z przywódcami krajów Trójmorza na temat tego, jakie mają oczekiwania wobec szczytu i pytał ich, czy chcą, by w ich imieniu przekazał na szczycie informacje o problemach regionu w kwestii ochrony klimatu.

Wskazywał, że przywódcy Trójmorza, z którymi rozmawiał, jednogłośnie podkreślali konieczność realizacji zasady „just transition” czyli „sprawiedliwej transformacji”.

My po prostu musimy mieć czas, aby proces przekształcenia realizować w taki sposób, by zabezpieczone były miejsca pracy – mówił prezydent.

Podkreślił, że transformacja energetyczne zgodnie z zasadą „sprawiedliwej transformacji” musi być partycypacyjna, czyli realizowana lokalnie; musi być też innowacyjna i stymulująca rozwój gospodarczy.

Dodał, że w rozmowach z liderami regionu cały czas wracał temat górnictwa i konieczności zamykania kopalń.

Pytany, czy w czasie konferencji zadeklaruje w imieniu Polski jasny cel redukcyjny, odparł, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej, która podjęła w tej kwestii deklarację osiągnięcia do roku 2050 neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla.

Prezydent podkreślił, że pierwszym celem jest jednak zerowy bilans emisji, czyli zrównoważenie emisji gazów cieplarnianych przez ich pochłanianie.

Wskazywał na konieczność prowadzenia „rozsądnej gospodarki leśnej, by lasów było coraz więcej”.

Prezydent podkreślał, że dla niego bardzo ważną kwestią jest to, by w transformacji energetycznej naszego kraju zachować gaz jako rozwiązanie przejściowe.

Jak mówił, służą temu realizowane już inwestycje min. rozbudowa terminala LNG w Świnoujściu, plan budowy kolejnego terminala gazowego w Trójmieście oraz budowa gazociągu dostarczającego gaz z Szelfu Norweskiego.

Dodał, że rozwiązaniem idącym w tym kierunku jest „zmiana założenia o zasilaniu budowanej w tej chwili elektrowni w Ostrołęce z pierwotnego pomysłu zasilania węgla kamiennego na gaz”.

Prezydent wyraził też przekonanie, że „potrzebujemy potężnych farm wiatrowych na Bałtyku, co będzie realizowane, a w tej chwili jest na etapie projektowania”.

Wskazywał jednocześnie, że w naszych warunkach geograficznych źródła energii odnawialnej takie jak wiatr czy słońce nie są stabilne, a nie ma jak dotąd technologii pozwalającej magazynować energię na długo.

Według niego „jedyną alternatywą są elektrownie atomowe, które trzeba będzie zbudować i które w naszym miksie energetycznym w przyszłości będą musiały stanowić istotną część”. Wskazywał, że „jesteśmy na etapie porozumienie gospodarczego ze Stanami Zjednoczonymi, jeśli chodzi o współpracę w wykorzystaniu energii nuklearnej”.

Prezydent podkreślił, że walka o ochronę klimatu, to także walka o budowę nowoczesnej gospodarki.

Jak mówił, z tej perspektywy ocenia działania na rzecz ochrony klimatu jako „obiektywnie korzystną drogę, z której nie tylko, że nie wolno nam zejść, ale na której powinniśmy działać w sposób ofensywny”.

Andrzej Duda wskazywał, że działania te muszą jednak odbywać się zgodnie z przyjęta podczas COP24 w Katowicach zasadą „”just transition”, czyli transformacji solidarnej i sprawiedliwej, uwzględniającej potrzeby człowieka i realne możliwości kraju”.

Zapowiedział, że o tej kwestii chce „bardzo wyraźnie mówić” w czasie szczytu klimatycznego.

Prezydent wskazywał, że Polska w ciągu ostatnich 30 lat dokonała znaczącej redukcji emisji.

Jak mówił, m.in. w ramach realizacji porozumienia z Kioto ograniczyliśmy emisję o 29 proc. i proces ten cały czas trwa.

„Generalne założenie jest takie, że chcemy do 2030 roku osiągnąć poziom ponad 30% energii ze źródeł odnawialnych, czyli de facto trzy razy tyle, ile jest dzisiaj”, mówił Andrzej Duda.

Ocenił, że uwzględniając punkt wyjścia, z jakiego startujemy oraz nasze położenie geograficzne jest to „założeniem bardzo ambitnym”.

Prezydent Duda w sprawie atomu

Prezydent zaznaczył, że to rozwiązanie z jednej stronie sprzyja ochronie klimatu, bo jest zeroemisyjne, a jednocześnie zapewnia stałość dostaw energii, co jest niezwykle ważne.

Podkreślił, że dla Polski zapewnienie stabilnych źródeł dostaw i suwerenności energetycznej jest „sprawą absolutnie konieczną”.

I jedyną drogą tak naprawdę jest atom – wskazał.

Stwierdził, że Polsce jest potrzebna technologia bezpieczna i niezawodna. Wskazał, że nasz kraj od lat prowadzi rozmowy z USA i podpisano porozumienia tym zakresie.

Wyraził nadzieję na uruchomienie w Polsce do r. 2033 pierwszego bloku atomowego niezależnie od tego, „kto będzie przy władzy”, ponieważ „to jest przyszłość”.

Dopytany przez prowadzącego, czy w tych dążeniach ma wsparcie całego obozu Zjednoczonej Prawicy, powiedział:

To jest wyzwanie drugiej połowy XXI oraz XXII wieku, można powiedzieć śmiało – wyzwanie cywilizacyjne i dziejowe. Ta zmiana sposobu myślenia na temat energetyki, wejście w nowoczesne technologie, zmiana paradygmatów przemysłowych, jeśli chodzi o energetykę. W tym wszystkim najważniejsze jest to, by Polska zachowała suwerenność z jednej strony, a z drugiej by to wspierało rozwój polskiej gospodarki.

Wcześniej głos zabrała Ursula von der Leyen, która wypowiedziała się w imieniu całej Wspólnoty.

Szefowa Komisji Europejskiej potwierdziła, że nowy pakiet klimatyczny UE zakłada ograniczenie emisji dwutlenku o 55% do roku 2030 oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej do roku 2050.

Ważniejsze będzie jednak Glasgow

Wirtualny szczyt klimatyczny miał być wstępem i próbą generalną przed ważniejszym szczytem, który odbędzie się w listopadzie w Glasgow.

Jego gospodarzem będzie Wielka Brytania.

To właśnie w Szkocji mogą zapaść strategiczne z punktu widzenia przyszłości klimatycznej decyzje.

Jeśli zobowiązanie Stanów Zjednoczonych o ograniczeniu emisji o połowę do roku 2050 zachęci inne kraje do podobnych deklaracji – spotkanie w Glasgow może być najbardziej udanym szczytem od roku 2015 w Paryżu.

W tym kontekście rok 2021 może być kluczowy, jeśli chodzi o walkę ze zmianami klimatu na świecie.

Z kolei zakończony w piątek wirtualny szczyt może stworzyć pod to podwaliny.

Choć prawdą jest też, że w obecnej sytuacji każde kolejne takie spotkanie będzie traktowane jako niemalże to ostateczne.

Symptomatyczne, choć zabawne w swej istocie, może być też stwierdzenie pełnego wigoru podczas przemówienia Borisa Johnsona.

Premier Wielkiej Brytanii wypalił, że walka ze zmianami klimatycznymi to nie „politycznie poprawnościowe przytulanie króliczka”, a walka o „rozwój i zatrudnienie”.

Choć tak naprawdę to walka o coś zdecydowanie więcej.

Oby się udało…