
17 czerwca przypada Światowy Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszą.
Ogłoszony on został przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 30 stycznia roku 1995 (rezolucja 49/115).
Celem obchodów Dnia jest zwrócenie uwagi na sposoby zapobiegania pustynnieniu i suszy.
Państwa mają wykorzystać ten czas do pogłębienia świadomości na temat potrzeby międzynarodowej współpracy w zakresie zwalczania zjawiska pustynnienia i skutków suszy oraz realizacji postanowień Konwencji Nardów Zjednoczonych w sprawie zwalczania pustynnienia w krajach poważnie dotkniętych suszą i/lub pustynnieniem (przyjętej w Paryżu 17 czerwca 1994 r. i podpisanej tamże 14 października w imieniu Wspólnoty Europejskiej), zwłaszcza w Afryce gdzie proces rozprzestrzeniania się obszarów pustynnych uznano najwcześniej za problem światowy.
Przez nasilające się zmiany klimatu Polska, której grozi pustynnienie, musi się liczyć z częstszym występowaniem zarówno suszy, jak i powodzi – podkreślają naukowcy.
Susze nowym zjawiskiem nie są, ale są coraz częstsze.
W latach 1951-1981 odnotowano w Polsce zaledwie sześć susz (jedną średnio co 5 lat), w latach 1982–2011 aż 18 (występowały średnio co 2 lata), a od 2013 – susza dotyka nas każdego roku.
W roku 2020 po raz pierwszy doświadczyliśmy suszy już wiosną – zwracają uwagę w prasowym komunikacie eksperci Centrum Współpracy i Dialogu Uniwersytetu Warszawskiego w ramach inicjatywy #UWażniNaSuszę. –
Jeszcze do niedawna 40 proc. opadów występowało w półroczu letnim, a 60 proc. w zimowym. Ostatnie 5 lat charakteryzował natomiast niekorzystny typ rozkładu czasowego opadu w Polsce – najniższe zasilanie opadowe występowało pod koniec lata i na początku jesieni. W kwietniu 2019 i 2020 roku odnotowaliśmy minimalne opady, które wynosiły w niektórych regionach 1-2 mm w skali miesiąca przy dotychczasowych 20 mm. Mamy więc do czynienia ze zjawiskiem niespotykanym nigdy wcześniej – suszy wiosennej związanej z niedoborem opadu oraz deficytem wilgotności gleby już na wiosnę
– wyjaśnia dr Maciej Lenartowicz z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, cytowany w komunikacie.
W dotychczasowym klimacie Polski to topnienie śniegu było najważniejszym wiosennym źródłem zasilania gleb w wodę.
Śnieg utrzymujący się na polach i w lasach topniał zasilając wody gruntowe i rzeki, a procesowi temu towarzyszyły naturalne wezbrania roztopowe.
Obecnie – tłumaczą eksperci UW – w związku z częstym brakiem pokrywy śnieżnej, także wiosenne, a nie tylko jesienne stany rzek są niskie. Śnieg zastąpił szybko spływający do rzek deszcz.
Uczeni z grupy doradczej ds. spraw kryzysu klimatycznego powołanej przez prezesa Polskiej Akademii Nauk (PAN) przypominają, że nasz kraj ma jedne z najskromniejszych zasobów wodnych w Europie. Przez nasilające się zmiany klimatu Polska musi się liczyć z częstszym występowaniem zarówno suszy, jak i powodzi – podkreślają naukowcy w komunikacie przesłanym PAP.
Zwracają uwagę, że zmiany klimatu mają ogromny wpływ na przyrodę, gospodarkę i życie ludzi.
Alarmują, że w przypadku rolnictwa (dziś zależnego od deszczu) wkrótce koniecznością stanie się dodatkowe nawadnianie upraw.
Z kolei w miastach, w których znajduje się wiele powierzchni nieprzepuszczalnych, intensywne opady zwiększają straty wywołane tzw. szybkimi powodziami miejskimi – zauważają.
Musimy pamiętać, że suszę nie zawsze widać gołym okiem, widać ją w rzekach i w zbiornikach podziemnych. Na pewno grożą nam kłopoty z dostępem do części owoców i warzyw, na pewno będziemy musieli wprowadzać nowe uprawy, realne są także kłopoty z dostawami prądu, ale przede wszystkim grozi nam pustynnienie Polski. Zatem jeśli nie podejmiemy działań przeciwdziałających suszom, nasz kraj zmieni się w step. Powinniśmy mieć świadomość zagrożeń, które są realne, jeśli nie powstrzymamy zmiany klimatu i nie podejmiemy działań, żeby naprawiać to, co zepsuliśmy
– tłumaczy w komunikacie UW prof. Szymon Malinowski, fizyk atmosfery z Instytutu Geofizyki Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Komitetu Geofizyki PAN.
Z kolei Fundacja WWF Polska w komunikacie przesłanym PAP przypomina, że ostatnie częste deszcze dają złudne poczucie bezpieczeństwa, że susza w tym roku może nie okaże się aż tak dotkliwa i poważna. –
Nic bardziej mylnego. Nawet obfite majowe opady nie poprawią stanu hydrologicznego Polski. Skutki suszy odczuje każdy Polak, bo przed zmianą klimatu deszcz nas nie uratuje – napisano w komunikacie WWF.
Z komunikatu interdyscyplinarnego zespołu doradczego do spraw kryzysu klimatycznego przy prezesie PAN wynika, że lekarstwem na pustynnienie Polski jest retencjonowanie, czyli przechwytywanie wody, kiedy jest jej nadmiar i oddawanie, kiedy panuje susza, przede wszystkim w postaci retencji naturalnej i małej.
Kluczowy czynnik to ochrona naturalnego krajobrazu, środowiska wodnego i bioróżnorodności.
– Naturalne rzeki i doliny rzeczne, obszary zalesione, wilgotne łąki i mokradła skutecznie zatrzymują wodę i są istotnym narzędziem łagodzenia suszy rolniczej i hydrologicznej oraz zmniejszania ryzyka powodzi – podkreślają eksperci PAN.
Dodają, że w planowaniu urbanistycznym priorytetem powinno być uwzględnienie terenów zielonych połączonych z retencją wód opadowych.
W ich ocenie potrzebna jest gotowość do podjęcia konsekwentnych, długoterminowych i zintegrowanych działań opartych na wiedzy