NaturaPrzyrodaŚrodowisko

Zanieczyszczanie wód – bezmyślność, która prowadzi donikąd

Morze Bałtyckie

Jak wynika z raportu „Woda w rolnictwie”, opracowanego przez Koalicję Żywa Ziemia we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bolla i WWF Polska, na jednego mieszkańca Polski przypada rocznie około 1,8 tys. m3 wody (średnia w Europie jest prawie trzykrotnie wyższa i wynosi ok. 5 tys. m3), ale w okresach suszy jej ilość spada nawet do 1,1 tys. m3.

Przez ograniczone zasoby wody pitnej Polska jest jednym z państw najbardziej zagrożonych kryzysem wodnym, który postępuje wraz ze zmianami klimatycznymi.

Polska ma zasoby słodkiej wody zbliżone do Egiptu i choć trudno w to uwierzyć, perspektywa niedoborów wody pitnej jest w dłuższej perspektywie całkiem realna.

Nie można określić, czy stanie się to za rok, czy za 10 lat, ale przyspieszające zmiany klimatu pokazują nam już dziś, że powinniśmy zrobić wszystko, żeby ten scenariusz się nie ziścił.

Choć wydaje się, że problem dostępu do wody pitnej nie dotyczy Polaków, sytuacja Polski wcale nie jest wesoła.

Jesteśmy dumni z naszych rzek, mokradeł i jezior, jednak polskie zasoby naturalne są skromne.

Mamy najmniej wody spośród wszystkich krajów europejskich i amerykańskich, a także w porównaniu z wieloma krajami środkowej Afryki czy południowej i środkowej Azji.

Wody powierzchniowe, to nasze wspólne dobro, o które trzeba dbać

Zanieczyszczanie wód powierzchniowych jest niczemu niesłużącą, samolubną bezmyślnością.

Rzeki są nie tylko elementem krajobrazu, ale i miejscem występowania bezcennej fauny i flory.

To nasze wspólne dobro, o które trzeba dbać.

Z kolei Morze Bałtyckie jest wyjątkowe w skali całego świata, ponieważ jest dość słodkie, a wymiana wody trwa w nim nawet 30 lat.

To oznacza, że zanieczyszczenia, które trafiają do niego z niemal całego obszaru Polski, pozostają w nim na długo i wpływają na populację ryb bałtyckich.

Bałtyk jest bardzo specyficznym morzem, nawet w skali całego świata. 

Jest zbiornikiem wód brachicznych, dodatkowo jest dość słodkim morzem, a wymiana wody – przez to, że jest na wpół zamknięty – zajmuje mu około 30 lat.

Dlatego wszystkie zanieczyszczenia i wszystko, co przedostanie się do Bałtyku, zostanie w nim minimum przez tyle czasu.

Stąd tak ważne jest, żebyśmy zajęli się Bałtykiem i jego ochroną – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Olga Sarna, prezes zarządu Fundacji MARE.

Do najważniejszych problemów, z jakimi boryka się Bałtyk, należą odpady morskie: wszelkiego rodzaju plastik, zagubione, stare sieci rybackie czy np. niedopałki papierosów.

Widzimy też bardzo postępujące zmiany klimatyczne, a konkretnie zmiany temperatury wody, które mają bardzo duży wpływ na organizmy żyjące w morzu.

Ten akwen jest też mocno zanieczyszczony – spływają do niego zanieczyszczenia z przemysłu i rolnictwa, a pod wodą znajdują się wraki z paliwem i broń chemiczna z czasów I i II wojny światowej, które także zagrażają Bałtykowi.

Tym tematem trzeba się zająć, zanim w nadchodzących latach to wszystko zacznie przedostawać się do wody – podkreśla Olga Sarna.

Jedną z najskuteczniejszych metod ochrony środowiska Morza Bałtyckiego jest zmniejszenie emisji zanieczyszczeń oraz eksploatacji jego zasobów, np. poprzez ograniczenie zużycia sztucznych nawozów w rolnictwie oraz skuteczniejsze oczyszczanie ścieków.

Niemal cały obszar Polski (99,7 proc.) znajduje się w zlewni Bałtyku, więc każdy konsument ma wpływ na to, co ostatecznie trafia do morza.

Tak naprawdę nie ma znaczenia, gdzie jesteśmy: w Gdańsku, w Warszawie, Krakowie czy we Wrocławiu i tak mamy wpływ na Bałtyk.

Wszystko to, co wylejemy czy wyrzucimy na ziemię, docelowo może spłynąć do Bałtyku i go zanieczyścić – wskazuje prezes zarządu Fundacji MARE.

Wniosek nasuwa się jeden, mianowicie powinniśmy wszyscy dbać o Bałtyk i o rzeki, które do niego wpadają, żeby tych zasobów starczyło nam na jak najdłużej


irme.pl